– Wiedząc o zbliżającej się nieuchronnie śmierci własnego dziecka z uwagi na skrajne niedożywienie, wygłodzenie, nie zrobili nic, żeby je ratować. Niewystarczająco je karmili i poili, pozostawili bez żadnej opieki. Zdawali sobie sprawę, że jak nic nie zrobią, to dziecko umrze. Dziecko umierało w warunkach bytowych urągających ludzkiej godności, a proces tego umierania trwał parę miesięcy – ocenił sędzia Andrzej Tomczyk, cytowany przez TVN24.
I w Sądzie Najwyższym podtrzymał karę 25 lat więzienia wymierzoną przez Sąd Apelacyjny.
Sędzia zaznaczył, że dziecko miałoby lepsze warunku na wysypisku śmieci.
Dziewczynka umierała w ciszy
Eliza zmarła w październiku 2017 r. W kamienicy w Bielsku-Białej. Do chorego dziecka zostało wezwane pogotowie, a ratownicy od razy zadzwonili na policję. Niepełnosprawna dziewczynka przebywała w kojcu, do którego była wydeptana ścieżka przez stertę śmieci.
Miała poważne schorzenia układu nerwowego oraz porażenie czterokończynowe. Nie chodziła, nie siadała, nie mogła samodzielnie jeść, trzeba ją było karmić pozaustrojowo.
Prokuratura oceniła, że doszło w tym przypadku do „zaniechania wielorakiego”. Dziewczynka nie przyjmowała leków, nie była karmiona, miała zanik tkanki podskórnej oraz mięśniowej.
– Można powiedzieć, że rodzice zagłodzili ją na śmierć – mówił prokurator Paweł Nikiel.
Eliza umierała przez kilka miesięcy.
W mieszkaniu przebywała też 3-letnia siostra Elizy. Ona również była niedożywiona.
Rodzice zagłodzonej Elizy
Rodzice dziewczynki nie kontaktowali się ze swoją rodziną i znajomymi. Służby społeczne nic o rodzinie nie wiedziały, bo nie pobierała żadnych świadczeń, nie zgłaszała się po pomoc.
Matka 5-latki, Karolina G., pracowała w handlu i gastronomii. Jej partner Damian Cz. nie pracował. Sąd skazał oboje na 25 lat więzienia (prokuratura domagała się dożywocia). Wyrok został podtrzymany. Jest prawomocny.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze