Do tragedii doszło w piątek, 7 kwietnia na terenie gospodarstwa Stanisława Bojarskiego. Ze wstępnych ustaleń zamojskiej prokuratury wynika, że radnego odwiedził mężczyzna, który miał przygotować dla niego kiełbasę na święta. Masarz musiał poczekać na gospodarza, który miał do wykonania codzienne czynności przy zwierzętach hodowlanych.
Stanisław Bojarski nie wracał przez dłuższy czas, więc mężczyzna poszedł go zawołać. Gdy wszedł na podwórze, doznał szoku. Zobaczył radnego klęczącego przy wannie, która znajdowała się przy oborze i służyła za poidło dla zwierząt. Głowa 55-latka była zanurzona w wodzie.
Mężczyzna starał się ratować radnego i wezwał pogotowie. Na pomoc było jednak za późno. Prokurator podjął decyzję o przeprowadzeniu sekcji zwłok.
- Oględziny ciała wykazały, że na policzku była rana, w której znajdował się włos. Pobrane zostały z niej mikroślady, a ciało zabezpieczone w celu przeprowadzenia sekcji zwłok. Czekamy na oficjalne wyniki, aby dowiedzieć się, co było przyczyną śmierci. Pod uwagę brane są różne hipotezy. Na razie nie wiadomo, dlaczego poszkodowany upadł w koryto oraz czy rzeczywiście został zaatakowany przez zwierzę - informuje Ewa Jałowiecka-Śliwa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Zamościu.
Napisz komentarz
Komentarze