Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Burza wokół Włodawianki. Wiceprezes klubu sportowego musiał się tłumaczyć

"Informacja o działalności Miejskiego Ludowego Klubu Sportowego Włodawianka" - tak brzmiał 4. punkt porządku obrad na ostatniej sesji Rady Miasta we Włodawie. Choć się na to nie zapowiadało, temat zdominował posiedzenie, a obecny na sesji wiceprezes Włodawianki tłumaczył się przed radnymi prawie 1,5 godziny.
Burza wokół Włodawianki. Wiceprezes klubu sportowego musiał się tłumaczyć

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W tym przypadku także o kiepską formę piłkarzy i fakt, że klub z Włodawy włodawski jest tylko z nazwy.

Główny zarzut, jaki radni postawili zarządowi MLKS Włodawianka, to brak wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego, krótko mówiąc - brak numeru KRS.

- Czemu boicie się tego KRS? Finanse klubu byłby wtedy transparentne? - zapytała jako pierwsza radna Renata Kapelko.

Czytaj także: Właściciele domów jednorodzinnych są zdecydowani. Miejskiemu ogrzewaniu powiedzieli TAK

- Nie mamy KRS, bo go nie potrzebujemy. Jesteśmy klubem sportowym i jako taki klub jesteśmy zarejestrowani w starostwie. Naszą działalność regulują przepisy ustawy o sporcie. Zajmujemy się wyłącznie sportem, nie prowadzimy działalności gospodarczej - odpowiedział wiceprezes Włodawianki Andrzej Rusiński.

Jego tłumaczenie nie przekonało jednak radnych. - Nie atakujemy klubu, chcemy tylko wiedzieć, na co przeznaczacie pieniądze. Nie za wszystko przecież musicie płacić. Nie płacicie za boisko, za zużycie wody, użytkowanie sprzętu. Chcemy, żeby wszystko było jasne. Pytają nas o to mieszkańcy - mówiła przewodnicząca rady Joanna Szczepańska.

- Skoro statut waszego stowarzyszenia nie pozwala wam mieć KRS, to czy nie możecie go zmienić? - dodała radna Janina Klimczuk.

Ale chodziło nie tylko o kwestie finansowe.

- Klub powinien nazywać się  "Uchodźca - Włodawa", bo na jedenastu piłkarzy seniorów, aż ośmiu nie pochodzi z naszego miasta, to ludzie z zewnątrz. Zamiast stawiać na naszą młodzież, nasze dzieci, przyznajemy stypendia przyjezdnym. Taka jest polityka klubu? Naprawdę nie stać nas na wychowanie swoich sportowców? Wstyd! - mówił radny Krzysztof Flis. - Na dodatek klub prezentuje się dziś naprawdę marnie. Prawdopodobnie spadniemy do niższej ligi - dodał.

Czytak także: Włodawa: Mieszkańcy czekają na uruchomienie fontann. Zobaczcie, jak mają wyglądać

Rusiński tłumaczył, że we Włodawiance grają przyjezdni, bo nasi piłkarze żądają większych pieniędzy. Zarabiają lepiej w innych klubach, Włodawianki na nich po prostu nie stać. Wymiana słów i argumentów trwała prawie 1,5 godziny.

- To zwykła nagonka - stwierdził wiceprezes klubu.

Włodawianka utrzymuje się z dotacji z urzędu miasta i prywatnych sponsorów. W ubiegłym roku ratusz przekazał piłkarzom ponad 200 tys. złotych.

- Z całej tej kwoty się rozliczyliśmy. Magistrat nas regularnie kontroluje, żadna kontrola nie wykazała nieprawidłowości. Wszystkie dokumenty i sprawozdania są w urzędzie miasta. Co roku rozliczamy się też, że skarbówką, a za swoją pracę 5-osobowy zarząd nie pobiera ani złotówki - argumentował Rusiński.

W jego obronie stanął burmistrz Włodawy Wiesław Muszyński. - Współpraca z obecnym zarządem klubu układa się naprawdę dobrze. Prowadzenie klubu sportowego to duże wyzwanie. Prawda jest taka, że nikt nie chce się tego podjąć. Na ostatnim walnym zebraniu obecny zarząd został poproszony o kontynuowanie swojej pracy, bo nie było chętnych - mówił burmistrz.

Dyskusja była "gorąca" do samego końca.

Ile zarabia trener piłkarzy? Jaka jest polityka klubu na najbliższe miesiące/lata? Dlaczego klub nie chce zmienić statutu i zarejestrować się w KRS? Pytania pozostały bez konkretnych odpowiedzi.

Czytaj także: 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama