Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama baner reklamowy

Rejowiec Fabryczny. Podwyżka podatków praktyczna czy teoretyczna?

No właśnie – jaka? To zależy, kto pyta. Jeśli zapyta przeciętny Kowalski, to może powiedzieć, że, owszem, miasto zabrało mu właśnie z portfela więcej, niż rok wcześniej. Jeśli jednak popatrzeć z punktu widzenia doświadczonego ekonomisty, np. skarbnika samorządu, to okaże się, że owszem, miasto istotnie ma w kieszeni więcej (bo zabrało Kowalskiemu), ale jednocześnie tyle samo, co miało, bo te dodatkowe pieniądze zje wkrótce inflacja. Warto by więc zapytać tak, jak w starym, żydowskim kawale „To ja się pytam – gdzie są te pieniądze?”.
Rejowiec Fabryczny. Podwyżka podatków praktyczna czy teoretyczna?
zdjęcie ilustracyjne

Źródło: Freepik

Ożywiona debata na temat podatków, a zwłaszcza stawek obowiązujących w przypadku różnego rodzaju nieruchomości, przetoczyła w czasie ostatniej sesji rady miasta. Czas najwyższy, ponieważ uchwała budżetowa już za pasem. Należałoby więc wiedzieć, na jakie wpływy może liczyć miasto z tytułu wpływów podatkowych właśnie. Co roku powraca też pytanie o to, co z tymi stawkami zrobić. Pozostawić na tym samym poziomie? Podwyższyć? A może, nie daj Bóg, obniżyć?

- Radny Mariusz Grams złożył własny projekt uchwały w sprawie stawek podatków od nieruchomości. Warto przypomnieć, jakie wyliczenia w tym zakresie proponuje ustawa. Otóż, jak zwykle zresztą, zaproponowano, aby stawki skorygować o wskaźnik inflacji, czyli 2,7%. Pan burmistrz zasugerował z kolei, aby obowiązujące w tej chwili stawki podnieść o 5%. Pan radny chciałby natomiast, aby te stawki podnieść właśnie o wskaźnik ustawowy, a więc 2,7% - wyjaśniła przewodnicząca rady miasta Iwona Herda.

Radny Grams przypomniał z kolei, że wówczas, kiedy pełnił jeszcze funkcję wiceprzewodniczącego rady miasta (pod koniec 2023 i na początku 2024 roku), rada miasta zaproponowała, aby podwyższyć stawki obowiązujących podatków nie o 15% (jak sugerowało Ministerstwo Finansów), ale by ta podwyżka kształtowała się na poziomie od ok. 5 do 10%.

- Tak więc nie podwyższyliśmy wówczas podatków o 30%, idąc tokiem rozumowania obecnego pana burmistrza, ale podwyżka była niższa niż ustalony wskaźnik inflacyjny – bronił swojego pomysłu na podatki radny.

W jego opinii burmistrz popełnił błąd, proponując korekty w oparciu o próg 5%.

- W okresie, kiedy pan burmistrz był jeszcze kandydatem, nieustannie podnosił argument wysokich kosztów życia w naszym mieście. A teraz? Nie patrzy już na mieszkańców, tylko na budżet – uderzył w Adamca Grams.

Zarówno przewodnicząca Herda, jak i skarbnik miasta Sławomir Kowalski przypomnieli radnemu o tym, że tylko niektóre stawki obowiązujących w mieście podatków są maksymalne, odzwierciedlające te, które odnotowano w ustawie. One zostaną podniesione o wskaźnik 2,7%. Inne natomiast zostaną podniesione średnio o 5%, co sprawi, że w istocie pozostaną na poziomie ok. 80% zasugerowanych przez ministerstwo stawek maksymalnych.

- Sam pan zaznaczył, że wszystko drożeje. Miasto także musi ponosić koszty tych zmian. Tak więc proponujemy, aby realnie podwyższyć obowiązujące stawki o wskaźnik ok. 5%. Jeśli podwyższylibyśmy je tylko o 2,7%, to de facto byłaby to obniżka, ponieważ inflacja jest teraz wyższa. W tej chwili naszego budżetu absolutnie na to nie stać. W ciągu kilku ostatnich lat deficyt operacyjny wzrósł. Warto też przypomnieć, że nasz największy podatnik, jeśli idzie o podatek od nieruchomości, co roku odprowadza tego podatku coraz mniej. Podstawa opodatkowania ulega systematycznemu zmniejszeniu. Mowa oczywiście o cementowni – przypomniał Kowalski.

W 2025 roku miasto otrzyma o ok. 400 tys. mniej niż dotychczas – właśnie z powodu stopniowego wyburzania obiektów po cementowni.

Radny pozostawał jednak nieustępliwy w swojej argumentacji i raz jeszcze przypomniał, że w poprzednich latach rada podnosiła podatki tylko o zaproponowany przez ministerstwo wskaźnik lub ułamek tego wskaźnika.

- Chciałbym tylko wyjaśniać raz jeszcze ten mechanizm tym, którzy go być może nie rozumieją. Pan radny mówi o podwyżce. Oczywiście, w ujęciu nominalnym tę podwyżkę można zaobserwować. W ujęciu ekonomicznym jednak sprawa wygląda zupełnie inaczej. Jeśli rosną nam dochody i wydatki o tę samą wartość, to tak naprawdę tych pieniędzy nie ma więcej. Podwyżkę skonsumują rosnące koszty. Wskaźnik ministra, czyli 2,7%, dotyczy zresztą tylko pierwszego półrocza, a prognozy są takie, że wskaźnik ten na koniec roku wyniesie nawet ponad 5% - podsumował dyskusję skarbnik miasta.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama